Zastanawiam się jak długo będziemy tolerować skandaliczne wypowiedzi Palikota. To jest pytanie o sens istnienia DNA.
Mogę zrozumieć, że zainteresowanie jego twórczością polityczną umiera, dlatego w odwecie na czołówce swojego bloga w natemat umieszcza sondaż, który daje mu 20% poparcia. Mogę zrozumieć, że zostają przy nim ludzie, którzy z utęsknieniem czekają na legalizację narkotyków. Mogę zrozumieć, że niektórzy politycy lewicy degustują z nim wino w eleganckiej warszawskiej restauracji.
Jednak nie rozumiem dlaczego reszta społeczeństwa musi znosić rynsztokowe słownictwo posła Rzeczypospolitej, który do słów: dziwka, skurwienie dorzucił jeszcze
katolicka ciota w kierunku ministra sprawiedliwości. Jak długo musimy znosić wypowiedzi pseudolewicowego stwora, który zachwyca się poziomem wypowiedzi pensjonariuszy więzień? Jak długo jeszcze ten człowiek będzie obrażał społeczeństwo swoją obecnością w Parlamencie?
Jak to możliwe, że człowiek, który w programie wyborczym ma hasło walki o równouprawnienie mniejszości seksualnych rzuca określeniem „ciota” by upokorzyć przedstawiciela rządu?
Jak to możliwe, że człowiek, który walczy o prawa kobiet z lekkością rzuca określenie „dziwka” w stronę całego narodu?
Jak to możliwe, że ten człowiek jest jeszcze posłem?
.