zeszyt-w-kratke zeszyt-w-kratke
553
BLOG

Ja jestem drogą, prawdą i życiem..

zeszyt-w-kratke zeszyt-w-kratke Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Dzień to wyjątkowy więc dzisiaj opowiem Wam o wyjątkowej postaci w historii naszego świata. Postaci, która jest tak tajemnicza, że wokół niej narosło mnóstwo legend, mnóstwo (nie)dopowiedzeń i mnóstwo zadziwień.

Na pewno zgadliście już, że rzecz będzie o pewnym żydowskim młodzieńcu, o którym wiemy tylko tyle i aż tyle co napisali po jego śmierci jego najbliżsi przyjaciele, a co i tak w większej całości jest tylko zlepkiem poklejonych historii.
 
Nie wiemy dokładnie gdzie i kiedy się urodził. Może w Nazarecie, a może w Betlejem. Nie wiemy co tak naprawdę rozświetliło niebo w czasie jego narodzin, a co dało impuls trzem mędrcom by ruszyć w kierunku światła i zatrzymać się w prostej stajence. Mogła być to kometa, mogło to być połączenie dwóch planet, a mogło tego w ogóle nie być - zaś nawiązanie do gwiazdy na niebie mogło być tylko ozdobieniem historii narodzin, podobnie jak robili to rzymscy cesarze.
 
Nie wiemy czy leżał w żłobie czy też tylko na sianie, a może tylko w ramionach swojej matki. W greckich przekazach była mowa o prostym, zwykłym miejscu, które później mogło być uznane jako żłóbek.
 
Jak było naprawdę – pewnie nigdy się nie dowiemy. Tak jak nie dowiemy się co robił do trzydziestego roku życia. Jedyna wzmianka dotyczy czasów gdy miał 12 lat i wprowadził swoją elokwencją w osłupienie przebywających w świątyni rabich. Potem znowu biała plama nie wypełniona żadnymi informacjami co robił, z kim układał sobie życie, czy może był samotnikiem bez żadnych zobowiązań.
 
Nie wiemy nawet jak wyglądał. Możemy domyślać się, że miał czarne włosy, może brodę, ciemne oczy i śniadą cerę. Ale historia pokazała, że i jego wygląd zmieniał się dla potrzeb społeczności, które przyjmowały jego nauki. I tak z semickiej urody nabierał cech dionizyjskich, później stawał się coraz bardziej europejski i zmienił nawet kolor oczu z czarnych na niebieskie. Ja widziałam niedawno w Fatimie jego portugalską wersję i przyznam, że zadziwiła mnie – tak inna była od tego co znam.
 
Jezus z Nazaretu.
 
Po czasie nieistnienia w przekazach, pojawił się nagle dzięki poznaniu ekscentrycznego Jana Chrzciciela i przyjęciu przez niego chrztu, czy raczej symbolicznego oczyszczenia, obmycia swojego ciała z trosk jakie towarzyszyły mu przez życie.  A życie nie było wtedy łatwe. Czasy podobne do naszych dzisiaj: biedni ubożeją – bogaci się bogacą. Imperium rzymskie wyciągało z ludności tyle ile się dało, ale nie na tyle by ją dobić. Doprowadzało ludzi do nędzy, zarazem nie pozwalając im umrzeć z głodu. 
 
Jezus, by przeżyć, chodził od wsi do wsi by zarobić na chleb, spał tam gdzie było miejsce, często pod gołym niebem. Napatrzony na ludzkie nieszczęście, na niewyobrażalną biedę ludności i po spotkaniu z Janem Chrzcicielem doświadczył dramatycznej przemiany – jakże ludzkiej w chwili upadków czy załamania. Któż tego nie doświadczył w swoim życiu? Kto choć raz nie stanął nagle wśród tłumu i nie zdał sobie sprawy, że na horyzoncie pojawił się zupełnie inny cel, jasny nie pozostawiający żadnych wątpliwości co do istoty swojego przeznaczenia?
 
Oto stał przed prostymi, biednymi ludźmi ówczesny pacyfista, nawołujący do życia duchowego: miłuj nieprzyjaciół swoich, ostatni będą pierwszymi, ślepiec nie poprowadzi ślepca.. Skarbnica złotych myśli, które do dzisiaj nie straciły na aktualności choć tak trudno nawet dzisiaj wcielać je w życie. 
 
Zgromadził przy sobie ludzi, którzy rzucili wszystko, a może mieli tak rozpaczliwie mało, że nie musieli długo się zastanawiać. Potrzebowali zmian, a każda dobra nowina jest jak balsam na rany dla ludzi wyczekujących światełka w tunelu. I gdy grupa już się zawiązała – rozpoczęło się wędrowne nauczanie. 
 
I to właśnie było niezwykłe.
 
Tamtejszy świat obfitował w ogromną ilość proroków, magów, osób, które doznały objawienia. Ale nie było do tej pory nauczania połączonego z uzdrawianiem i niewątpliwą charyzmą jaką posiadał trzydziestoletni chłopak, nie znany jeszcze szerszej społeczności. Jego podejście do ludzi wykluczonych już stawiało go w gronie wyjątkowych postaci – nie wstydził się podać ręki żebrakowi, porozmawiać z kobietą czy obmyć nóg swoim uczniom. Stawiał na równi kobietę, a nawet ją wyróżnił gdyż niezależnie od relacji jakie go łączyły z Marią Magdaleną – zawsze przy nim była jako nieodłączny towarzysz i powiernik.
 
I pewnie byłby happy end w tej historii gdyby nie weszła w to polityka. Czas Paschy, czas pielgrzymek do Jerozolimy, wejście do miasta za odpłatnością mimo tego, że pielgrzymi i tak niewiele grosza przy sobie mieli. Kajfasz i gubernator prowincji - Piłat liczyli się z konfrontacją. Nie dlatego, że w gronie pielgrzymów był Jezus ze swoimi wyznawcami, ale dlatego, że miała się tam spotkać religia, władza i bieda w jednym miejscu.
 
Konfrontacja nieunikniona. Do tego doszła gwałtowna reakcja Jezusa na wydarzenia, które miały miejsce w świątyni i wyrzucenie stamtąd handlujących i kupujących. To w tych dniach Jezus powiedział Kajfaszowi, że jest synem Boga, ale nie to było powodem skazania. W końcu na każdym rogu stał wtedy jakiś mesjasz i ogłaszał nadejście innego mesjasza.
 
Ukrzyżowanie Jezusa było publicznym upokorzeniem i miało zastraszyć coraz bardziej niechętną władzy ludność. Cierpienia i bestialstwo przy krzyżowaniu było najbardziej barbarzyńskim przekazem jaki dawało imperium podbitemu narodowi: wyjątkowy człowiek otrzyma wyjątkową śmierć. Wszak zwyczajowo przywiązywali tylko do krzyży – Jego przybili, nakładając koronę zrobioną z cierni na głowę, a nad nią przybijając tabliczkę z napisem „Oto król”.
 
Ale w tej historii zdarzyło się coś co i tak w przekazach ruszyło bryłę z posad świata. Józef z Arymatei poprosił Piłata o ciało Jezusa, by móc je złożyć w osobne miejsce do czasu, gdy zgodnie z prawem żydowskim zostanie ono pochowane w tradycyjnym obrządku. 
 
Tak też się stało. Ale trzy dni później ciała już nie było. Za to Jezus ukazał się Marii Magdalenie dając jej, poprzez to zdarzenie, centralne miejsce w późniejszych Ewangeliach. Był to pierwszy świadek zmartwychwstania. I była to kobieta. Apostoł wszystkich Apostołów aż do trzeciego wieku naszej ery.
 
Potem ponownie weszła w tą historię polityka. W chwili gdy Konstantyn ogłosił się pierwszym chrześcijańskim cesarzem – historia Jezusa, jego życie i nauki, stały się narzędziem władzy.
 
Na co on nie miał już żadnego wpływu.
 
Pewnie nikt w tamtych czasach nawet przez moment nie pomyślał, że ten wygadany dzieciak ze świątyni czy chłopak chodzący od wsi do wsi stanie się kamieniem węgielnym nowego porządku świata. Że jego nauki przetrwają dwa tysiąclecia a jego poświęcenie i śmierć będzie codziennie czczone poprzez Eucharystię. Że tak ten świat się zorganizuje, że wyznaczy dzień jego narodzin jako najważniejsze święto, które obchodzą wszyscy dzisiejsi wyznawcy jego nauk, niezależnie od tego czy bliżej czy też dalej związani są z instytucją, która te nauki czasami mieczem utrwalała.
 
I nie ma znaczenia czy urodził się cztery lata wcześniej czy później od roku zerowego ponieważ i tak wiemy, że daty z tamtych czasów są tak samo umowne jak i to czy leżał w żłobie czy nie, z osiołkami czy też bez.
 
Bo w tym wszystkim najważniejsze jest to, że narodził się, był wśród nas i jego śmierć nie poszła w zapomnienie.
 
Radosnych i Spokojnych Świąt :)                                                                       
 
 
 
 
 

Przemyślenia czasem potargane

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo