zeszyt-w-kratke zeszyt-w-kratke
2617
BLOG

Fotel

zeszyt-w-kratke zeszyt-w-kratke Polityka Obserwuj notkę 59

Nie znam się na samolotach, nie mam żadnego znajomego z samolotem, ani takiego, który interesowałby się lotnictwem. Ale mam maturę i jakieś mgliste pojęcie o katastrofach lotniczych, które kiedyś się wydarzyły. W sumie nie interesują mnie katastrofy ponieważ uważam, że niewiele wniosłaby moja wiedza w rozwiązywanie ich zagadek ani też niewiele bym zrozumiała z wyjaśnień tych zagadek.

Dlatego liczyłam, że zagadkę Katastrofy Smoleńskiej rozwikła Komisja Millera i zrobi to tak, by żadna inna komisja nie mogła tego podważyć. Sprawa byłaby zamknięta a my moglibyśmy wyciągnąć wnioski z popełnionych błędów by uniknąć ich w przyszłości.
 
Jednak nasz kraj jest tak specyficzny jak ruski Tupolew. Wszystko staje się zagadką nawet dla takiego laika jak ja. I może nie zastanawiałabym się nad analizami poszczególnych komisji, gdyby ta jedna -najważniejsza -co chwilę nie dawała przysłowiowego ciała.
 
Niedawno na debacie w GW panowie żołnierze mówili długo i mądrze, podawali dane, cyfry, prędkości, które niewielu pewnie kumało. I wyłożyli się na prostym pytaniu „Kto z panów był na miejscu katastrofy?”. Dziadek moher położył całą dyskusję ponieważ żołnierze nie za bardzo wiedzieli jakiej udzielić odpowiedzi. Proste pytanie, a jakże skomplikowane się okazało.
 
Tak się złożyło, że Komisja Millera nie chce się spotkać z Komisją Sejmową, a to pewnie rozwiązałoby wszystkie kwestie sporne. Rozmowa fejs to fejs jest lepsza niż poprzez media, bo potem przez przypadek się okazuje, że jednak dziadki mają rację.
 
Kiedyś wszystko co powiedzieli „ludzie Macierewicza” wyśmiewali dziennikarze. Teraz włączyło się do dyskusji pismo o lotnictwie, które postanowiło miesiąc po fakcie podważyć wszystkie dane, które przedstawiono na debacie, na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
 
Znowu padły mądre słowa, że podmuch niesymetryczny, że inny Tupolew to na grzbiet się wywrócił po wylądowaniu a nie w locie, że gdyby był wybuch to szczątki byłyby rozrzucone na dużo większym obszarze (jakim?), że wybuch byłby zarejestrowany w czarnych skrzynkach (choć podobno jednej brak) i na koniec, że rekonstrukcje wraku robi się tylko w przypadku gdy w żaden inny sposób nie można wyjaśnić przyczyn katastrofy, bo np. jej przebieg nie został zapisany przez rejestratory. 
 
A przecież Komisja Millera wykazała w Raporcie, że wszystko jest jasne i w ogóle nie ma takiego obowiązku by rekonstrukcję samolotu robić.
 
Tak w największym skrócie napisało pismo lotnicze.
 
Ale nie to zapaliło mi czerwoną lampkę w głowie. W końcu w Polsce jest tak, że nikt nikogo nie zmusi do zrobienia tego czego obowiązkowo nie musi. Więc nie oczekujmy, że któryś ze speców się wychyli i zrobi coś ponad to co powinien –tym bardziej żołnierz.
 
Moja lampka zapaliła się nie wtedy gdy pismo napisało, że kłamstwem jest, że szybowiec PW4 rozwalił się w okolicach Powązek -bo naprawdę rozwalił się na ul. Broniewskiego ;)
 
Nie zapaliła się wtedy gdy przeczytałam, że odpadło mu 2m skrzydła choć nie sprecyzowano czy po starciu z lampą czy z ziemią choć sprytnie zdanie „przed” nawiązywało do obrażeń jakie poniosła lampa.
 
Zapaliła mi się lampka przy 38km/h.
 
Podobno wytrzymałość fotela, które gwarantuje przeżycie pasażerów samolotu -to prędkość 38 km/h, a nie 120 km/h -jak podała strona Macierewicza. To zaskakująco mało, nawet jak na moją wiedzę. Więc zadzwoniłam do znajomego, który wprawdzie nie ma samolotu, ale ma maszynę, która śmiga po ulicach jak samolot.
 
A to tylko zwykłe BMW.
 
I on mi powiedział, że jego bryka jest tak zrobiona, że gdy w coś stuknie przy prędkości 70 km/h to ma bardzo duże szanse na przeżycie w tym nieszczęsnym fotelu.
 
No, ale to BMW to nie samolot -co nie?
 
 

Przemyślenia czasem potargane

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka