zeszyt-w-kratke zeszyt-w-kratke
2100
BLOG

Cuda zaczynają się po 60-tce..

zeszyt-w-kratke zeszyt-w-kratke Społeczeństwo Obserwuj notkę 17

Kobieta urodziła dziecko. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że kobieta jest wieku słusznego. Ale rzecz wydarzyła się w Polsce znanej z cudów więc i ten przeszedł niezauważony gdyż dowiedzieliśmy się o nim prawie rok później.

Dlaczego media znane z nosa do wynajdywania sensacji przegapiły info o 60-letniej młodej matce? Wszak to fenomen na skalę światową!

Na pewno się domyślacie.. media nasze są w niemieckich łapskach i to Niemcy zadbali by polska leciwa mama nie przegoniła sławą innej leciwej mamy, która dziwnym trafem jest Niemką ;)

Oczywiście można złośliwie twierdzić, że media celowo zignorowały sensację i "zrobiły dobrze" lewackiemu środowisku ponieważ w tym samym czasie toczyła się w Sejmie walka o in vitro, której efektem było to, iż posłowie i senatorowie wraz z byłym prezydentem przyklepali niedoprecyzowaną ustawę. Gdyby posłowie wiedzieli co się święci, pewnie skierowali by ustawę do poprawki..

Oczywiście teraz żartuję.

Więc mamy taką sytuację: 60-letnia mama zauważyła, że nie ma wystarczająco dużo kasy na wychowanie dwójki ślicznych bobasów (jak wiecie emerytury w Polsce nie są wysokie) więc zapytała rząd dlaczego nie dostaje, jak na matkę przystało, gotówki na dzieciaki. W końcu należy się jak psu buda.

Mądry rząd już kombinuje jak by tu pomóc młodej inaczej mamie, a wszystkie inne młode mamy w Polsce, żałują, że nie były aktorkami i nie mają 60 lat. Za to mają tylko 16, 17 czy 18 lat.

Ale nie będę rozwijać ani tematu kasy ani tematu ojca, którego nie ma. Nie będę marudzić o cudzie poczęcia, który nie wiadomo jak się odbył, ani o super sylwetce 60-latki po urodzeniu dwójki dzieciaków.

Napiszę o nieodpowiedzialności rodzenia w wieku późnomłodym.

Mama ma teraz 60 lat, małe mieszkanie, w którym mieszka ze schorowaną swoją mamą i dziećmi. Jeśli ktokolwiek miał w domu schorowanego dziadka czy babcię wie jak wielkim psychicznym obciążeniem jest opieka nad taką osobą. I że często choroba rodzica poważnie destabilizuje równowagę psychiczną opiekuna.

Dzieci będą w tym uczestniczyć.

Każdy z nas (tu mam na myśli osoby takie jak ja –powyżej 50tki) wie, że mimo tego iż na stare lata stajemy się ładniejsi, mądrzejsi i bardziej wyrozumiali, to jednak zdajemy sobie sprawę, że zaczyna nam brakować najważniejszego: cierpliwości.

A dzieci tego będą potrzebować.

Każda z osób w moim wieku wie, że mimo dobrego zdrowia i kondycji – z każdym rokiem będzie jednego i drugiego coraz mniej. Jeśli nie szybciej to może wolniej, ale ten proces będzie nieubłaganie postępować. I w wieku około 70 lat zacznie doskwierać.

Dzieci będą miały 10 lat.

Dochodzimy do punktu krytycznego.

Dzieci mają 14/15 lat i zaczyna się huśtawka hormonalna. Mamie będzie brakowało i zdrowia i cierpliwości. 

Jak to się może skończyć? 

Mało tego.. mama sama będzie prawdopodobnie potrzebować już opieki. Jeśli nie w wieku 75 lat, to chwilę później. 

Co to będzie oznaczać dla dzieci, zakładając, że okres burzy hormonów przejdą spokojnie?

Oznaczać będzie tylko tyle, że będą musiały zrezygnować z planów życiowych i będą zobowiązane zajmować się schorowanym rodzicem. Mało tego.. może się okazać, że do drzwi zapuka tajemniczy ojciec dzieci, równie stary i schorowany, który będzie także potrzebował opieki.

I tu państwo będzie bezlitosne dla dzieci. Nie raz mieliśmy okazję słyszeć o sytuacji, w której ojciec pojawia się w życiu dojrzałego "dziecka" i żąda alimentów. Takie sytuacje doprowadziły niejednego obywatela do ruiny finansowej. I na nic się zdało tłumaczenie sądowi, że ktoś ojca/matkę widzi po raz pierwszy w życiu, mając np. 54 lata.

A takie rzeczy się w naszej Ojczyźnie dzieją.

60-letnia mama twierdzi, że cud poczęcia dokonał się drogą naturalną. Węc ojciec jest -z krwi i kości. To, że mama zwolniła go z obowiązku łożenia na dzieci, nie jest jej prywatną sprawą od chwili, gdy w jej imieniu wystąpiono z roszczeniami do państwa. Bo tak się składa, że na dzieci łożą najpierw rodzice, a jeżeli nie chcą -państwo ich do tego zmusza. Tu jest wielkie pole do popisu dla feministek, które niedawno o niczym innym nie rozprawiały jak o tym, jak dyscyplinować facetów nie płacących alimentów.

Znawcy tematu twierdzą, że cud naturalnego poczęcia jednak nie miał miejsca, gdyż było to tylko zwykłe in vitro. Choć cudem jest to, że matka dziecka spokojnie zniosła i ciążę i poród. Dodam jeszcze, że i zachowała sylwetkę, ale to z zazdrości dodam, ponieważ ja, ze zwykłym, niepoporodowym wałkiem walczę już kolejny miesiąc ;)

Jeżeli to było in vitro, to mamy pełny obraz tego, do czego doprowadzają bezmyślni wybrańcy narodu. O ile w ubiegłym roku ustawy nie było, to w tym roku nasi posłowie przyklepali prawnie, działania wątpliwe etycznie. In vitro miało być ratunkiem dla osób nie mogących mieć dzieci i nie skłonnych do adopcji cudzych, ale jak to zwykle w naszym kraju bywa, zaczyna się od nadużyć. I to w świetle prawa.

Wracając do tematu dzieci.

Jeżeli będą miały dużo szczęścia, nie zostaną sierotami. Jeżeli będą miały jeszcze więcej szczęścia -będą mogły się uczyć dłużej niż trwa obowiązkowa nauka. Jeżeli stanie się cud, nie będą musiały utrzymywać człowieka, o którym będą wiedzieć tylko tyle, że dla ich matki jest "tematem zamkniętym".

Czy ktokolwiek pomyślał o ich przyszłości?

 

Przemyślenia czasem potargane

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo